sobota, 28 marca 2015

Co czytać dzieciom?

Witam zaległości porobiło mi się, że ho ho :) nawet nie wiem od czego zacząć.

Pierwsza sprawa to chciałabym polecić coś dla dzieciaczków do czytania na dobranoc. Ostatnio po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii zamówiłam książeczkę pt. : "Basia Wielka księga" autor Zofia Stanecka i powiem szczerze, że nie zawiodłam się tzn. i ja i moje dzieci.

Książeczka w formacie 21x25 cm fajna poręczna oprawa było napisane ,że miękka ale jest troszkę usztywniana liczy sobie 160 stron duże litery fajnie się czyta i oczywiście ilustrowana.
Podzielona jest na 4 pory roku a każda z pór roku ma swoje 7 krótkich opowiadań.

Na początku książeczki jest przedstawiona Basia i jej rodzina a w każdym z opowiadań Basia przeżywa przeróżne krótkie historyjki, znajduje się w różnych sytuacjach aczkolwiek nie jest to fantastyka tylko historie z życia wzięte czasem poważne, śmieszne ale również pouczające.






Basia jest odskocznią od tandetnych i koszmarnych ówczesnych bajek (a takich nie brakuje), które niczego sensownego nie wnoszą w życie dzieci a nawet powiedziałabym zaburzają normalne relacje które my jako rodzice próbujemy budować.
Problemy w naszym życiu wynikają z naturalnej kolei rzeczy nie unikniemy ich chcąc nie chcąc musimy się z nimi zmierzyć jest pokazane jak Basia i jej rodzina  daje sobie radę własnie z taką codziennością są problemy czasem kłótnie, złe sny ale również radość, poznawanie nowych rzeczy, wspólne spacery, wycieczki, dogadywanie się z rodzeństwem.
 Uważam, że i maluchy i rodzice mogą z tych relacji normalnej -przeciętnej można by tak stwierdzić rodzinki wiele się nauczyć, przede wszystkim jest prosta i zrozumiała już dla 2,5 letnich maluchów. 

Moja Zosieńka już nie jednokrotnie wołała "mamusia poczytaj mi o Basi" a dziś np. usłyszałam "Mamo gdzie jest moja Basia" i jak np. Basia ma misia Zdzisia to moja Zosia ma misia Krzysia :) "czyż to nie urocze" jak powiedział jej starszy brat, który też lubi słuchać Basię do poduszki.

 Jedyny mały minusik dla mnie to słowo "głupi" które staram się pomijać lub zamieniać na inne a zdarzało się takowe np. "mój rower jest głupi" gdzie zamieniłam na "brzydki" po tym jak zauważyłam że Zosieńka łyka takie słówka jak młody pelikan :)) gdzie starszy syn już rozumie znaczenie  i wie,że nie podoba mi się używanie takich słów ona wręcz przeciwnie.
Choć zdaję sobie sprawę, że już nie długo dziecko będzie miało kontakt z  gorszymi słowami wiemy jak jest w przedszkolach czy szkole ale im starsze dziecko tym więcej będzie można mu wytłumaczyć.  

Najlepiej utkwił synkowi i rozbawił go tekst z rozdziału Basia i zły sen:

"Basia siedziała przy łóżeczku Franka i opowiadała mu bajkę na dobranoc.
 Dawno, dawno temu żył sobie smok-mówiła. Był ogromny czarny i zły. 
Miał wielgaśne błoniaste skrzydła i długie ostre zębiska. Tymi zębiskami...
-Basiu! zawołała mam zza ściany. Czy ja dobrze słyszę, że opowiadasz Frankowi jakieś okropieństwa? Przestań bo będzie miał złe sny! Basia skrzywiła się. 
To było naprawdę irytujące, że mama zawsze wszystko słyszała, nawet jeśli jeszcze przed chwilą znajdowała się na drugim końcu mieszkania!
- pożerał królewny-dokończyła szeptem.
-Mok? -upewnił się Franek. -Am, am? Basia skineła głową." :) 

I własnie to ostatnie zdane tak rozśmieszyło moje dzieci,że syn potem niejednokrotnie go cytował i mieliśmy ubaw wszyscy :)

Podsumowując Basie oceniam na 5 i polecam dla najmłodszych.



Druga sprawa to, że o mały włos przegapiłabym wygraną u Basi - szepty serca ale myślę, że zdążyłam ostatnim ślizgiem podać adresik  :) a oto niespodzianka która do mnie przyszła :) dziękuję.





Następny post musi być wielkanocny bo z tym też jestem do tyłu :) Pozdrawiam

P.S. Może Wy macie jakieś propozycje literatury dziecięcej?


czwartek, 15 stycznia 2015

Bombki Zygzak, ciasteczka i koniec Świąt


Czas leci tak szybko,że niby powinniśmy się przyzwyczaić a jednak zawsze jakoś nam żal i smutno się robi,że Święta już za nami, a Nowy Rok na dobre się rozpoczął. Jeszcze trochę i trzeba będzie zacząć myśleć o Wielkanocy choć u mnie to jeszcze za wcześnie i jeszcze chwilkę chcę zatrzymać końcówkę kończących się Świąt więc wstawiam  zaległe fotki trzech bombek decoupage, które obiecałam dzieciom dlatego ciesze się,że  udało mi  się je na te Święta skończyć :)
Zygzak McQueen i jego bajkowi koledzy oraz Święty Mikołaj.












A tu moje szybkie 3 składnikowe ciasteczka po których została już tylko fotka :) świąteczna

Ciasteczka jak francuskie:

                                                             1/2 szklanki piwa
                                                             1 margaryna (lub 1/2 masła i 1/2 margaryny)
                                                             2 szklanki mąki

Piwo mieszamy z mąką, do tego ścieramy margarynę na tarku ugniatamy ciasto jak za lepkie dodajemy jeszcze trochę mąki, rozwałkowujemy wykrawamy ciasteczka można posmarować białkiem i posypać cukrem wtedy są lepsze i pieczemy, trzeba obserwować bo długość pieczenia zależny od piekarnika.





a tu takie własnoręcznie robione torebeczki prezentowe na ciasteczka, z żołnierzykami robił synek ja z bałwankiem robiłam, cioci która  dostała w nich ciasteczka bardzo się spodobały.



Tym oto postem zakończę okres Świąteczny :) Pozdrawiam Wszystkich gorąco i dziękuje za odwiedziny.

środa, 24 grudnia 2014



BY W MAGICZNĄ NOC TĘ ŚWIĘTĄ
POCZUĆ ŁASKĘ NIEPOJETĄ,
KTÓRĄ ZSYŁA JEZUS MAŁY
WSRÓD ANIOŁÓW ORAZ CHWAŁY.
TEGO ŻYCZĘ BARDZO SZCZERZE-
WYTRWAĆ W ŁASCE ORAZ WIERZE,
NIECH DZIECIĄTKO WIĘC ZAGOŚCI
POŚRÓD ZWYKŁEJ CODZIENNOŚCI.
ZDROWYCH SPOKOJNYCH ŚWIĄT
BOŻEGO NARODZENIA
ORAZ
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2015.




Zosieńka ubierała choinkę razem z bratem i jest zachwycona :)


 W tym roku jakoś naszło mnie,żeby sobie troszkę ozdób ususzyć i tak też się stało 
takie swoje a co :)
 jabłuszko, pomarańcza, cytryna i szyszunia no cynamon miałam gotowy żeby nie było :)








poniedziałek, 22 grudnia 2014

Syrop imbirowy + cynamon



        Pomyślałam, że na taką pogodę czyli wiatr i deszcz za oknem najlepszy będzie syrop rozgrzewający czyli imbir z cynamonem jak myślałam tak zrobiłam do herbatki ,kawki, piwka :) mmmm 
        Acha a motywacją do własnego syropu było również to jak w sklepie miałam w ręce już prawie w koszyku gotowy taki syrop a co myślę sobie, ale mnie tknęło i popatrzyłam na skład i co i przeszło mi, imbiru to były tak śladowe ilości a o reszcie składników lepiej nie wspominać.

        Imbir posiada wiele wspaniałych właściwości nie będę się bardzo rozpisywać ale wymienię chociaż niektóre z nich.
        Jest on bardzo dobry na przeziębienia działa rozgrzewająco, przeciwzapalnie, odświeżająco
i odkażająco, poprawia również krążenie, przeciwdziała zakrzepom, pomaga w migrenie, działa moczopędnie i przeciwobrzękowo, podobno działa przeciwwymiotnie ( przydałoby się to sprawdzić bo moje dzieciaczki mają zawsze problem w podróży)
        Podobno pomaga też w walce z cellulitem, przyśpiesza spalanie tkanki tłuszczowej i oczyszcza organizm z toksyn, napisałam ,że podobno bo sama aż na tyle go jeszcze nie testowałam :) ale przydałoby się wgłębić w tajniki imbiru.

Syrop imbirowo-cynamonowy

10 dkg świeżego imbiru
30-35 dkg cukru
250 ml wody
1 -2 laski cynamonu
Wykonanie:

Imbir obrać tzn. zeskrobać łupkę pokroić na kawałki i razem z resztą składników wkładamy do garnka włączamy grzanie i mieszamy tym samym rozpuszczając cukier a gdy zacznie się już gotować zmniejszamy na najmniejszy ogień i niech się gotuje jeszcze pomalutku 10-15 minut. Potem przecedzamy i gotowe mi szkoda było wyrzucać imbir więc wsadziłam  do słoiczka z syropem potem można sobie przegryźć taki mocno pikantny kawałeczek lub razem z syropem np. dodać do herbaty.
Oczywiście najlepiej przechowywać w lodówce, mój idzie na bieżąco i myślę, że następny będzie robiony z podwójnej porcji :) i może spróbuje dodać jeszcze ze 2 goździki.





Pozdrawiam Wszystkich miłych gości i dziękuję za odwiedziny.